Drodzy czytelnicy!
Dziś jak co środa dzień wolny.
Wstałem więc jak człowiek o 10. Potem wszystko potoczyło się bardzo dynamicznie.
Najpierw Naginata, czyli machanie długim patykiem we wszystkich możliwych kierunkach. Wygląda na to, że sobie radzę, gdyż przyszło parę nowych osób i szefowe kazały mi je uczyć.
Po treningu krótka przerwa na odpoczynek i o 14 zaczął się pierwszy w tym semestrze trening kendo. Niestety nie ma łatwo. Mają swoje zasady i zanim dostanę miecz do ręki musze nauczyć się chodzić po ichniemu. Nie jest to takie proste, gdyż nogi trzyma się blisko siebie i to równolegle do siebie, co powoduje dużą wywrotność szczególnie wysokich osób.
Także półtora godziny robiłem krok w przód, krok w tył, a czasem nawet w prawo i lewo.
Ale podobało mi się. Kendo jest bardzo dynamiczne. Dużo bardziej dynamiczne niż nasze rycerzowanie w Polsce. Różnica jest jednak zasadnicza. Te ich miecze treningowe są leciutkie. Pancerze też lekkie i okładają się tak bardziej teatralnie niż walecznie. Najlepsze jest to, że za każdym razem gdy się kogoś trafi trzeba głośno krzyknąć. A, że jak wszędzie jest tutaj spora grupka „półtora metrówek” płci pięknej, to brzmi to trochę zabawnie, bo to One robią najwięcej hałasu. W ruchu rycerskim nazywamy to często mianem „pussy fighting”, nie mam tu na myśli broń Boże dziewcząt, ale ogólnie cały ten styl walki.
Myślę jednak, że jeszcze ich odwiedzę.
Potem był obiad. Wracając z Obiadu spotkałem jeszcze jednego znajomego Rajnona. Powiedział, że dowiedział się, że jest jakiś bankiet czy coś, o którym przeczytał na stronie szkoły. Jak bankiet, to bankiet. Poszedłem z nim. W środku ładnie, napoje ciastka więc się objedliśmy. Potem od słowa do słowa okazało się, że to jest bankiet dla członków jakiegoś programu nauki językowej. Nie wiemy dokładnie co i jak, ale generalnie na pewno nie był przewidziany dla nas. Ale mówi się trudno. Ciastka w żołądku. Nawet trochę wyniosłem.
Ale bardzo się cieszę, że się wybrałem. Bo od słowa do słowa okazało się, że parę osób tam będących jest też Rzymsko – Katolicka. I, że mają tutaj nawet kościół. A najlepsze jest, że ich ksiądz jest Polakiem. Także w niedzielę wybieram się na Mszę. W końcu. Pewnie będzie po japońsku, ale cóż. Potem już tylko odrabianie zadań na dzień dzisiejszy.
Dziś był dobry dzień.
Wyjątkowo szybko kończę.
W kąciku kulturalnym dziś krótki acz pouczający film.
O tolerancji, kulturze osobistej i wychowaniu.
To piękne, że młodzież nawet gdy nie ma możliwości uczestniczenia w zajęciach organizowanych w domu kultury potrafi się sama zorganizować i stworzyć coś ciekawego. Młode męskie głosy brzmią zgodnym chórem. Poezja.
Film nakręcony podczas ostatnich derbów Podkarpacia.
STAL (NA ZAWSZE) SANOK – Karpaty Krosno
http://youtube.com/watch?v=-4B_5BMsQ4o&feature=related
Pozdrawiam
środa, 30 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz