LOST 4
tak! tylko tutaj czwarta odsłona kultowego serialu. Ale po kolei.
Wstałem sobie rano (11.30) i zjadłem śniadanie.
Musiałem iść do miasta wymienić walutę, bo skończyły mi się zaskórniaki.
Co prawda byłem już wczoraj w banku, ale to wiąże się z kolejną ciekawą anegdotą.
Wszedłem do banku o 16 (czynne do 17) a tam....nikogo, ale to nikogo, ani klientów ani sprzedawców, po prostu nic. Ale były też schody na górę, wszedłem więc tam, ale tam też ani żywej duszy.
Szedłem na dół i zobaczyłem jakiś telefon, więc go podniosłem i wcisnąłem guzik. Po chwili kretyńskiej muzyczki rodem z pokemonów odezwała się pani mówiąca po "angielsku".
Udało mi się wytłumaczyć, że chcę zamienić pieniądze a Ona kazał mi czekać i potraktowała mnie dalszą częścią zacnego dzieła po tytułem "chory Pikaczu w pralce".
Po jakiś 5 minutach zjechał do mnie windą pan z piętra na które nie można było wejść schodami.
Wytłumaczyłem mu grzecznie, że chcę wymienić walutę, a On grzecznie mi wytłumaczył, że bank jest od 9 do 17 tylko otwarty, ale czynny jest od 9 do 15.
Nauczyłem się nie zadawać pytań, bo to nie ma sensu, więc powiedziałem że przyjdę nazajutrz.
LOST 1
I tak to wstałem i ruszyłem. A że pogoda dziś była piękna, to postanowiłem pójśc piechotką.
Droga byłą jednak dłuższa niż myślałem, i do granic miasta dotarłem dopiero po godzinie.
Zaraz na skraju miasta był kościół, który widziałem wracając dzień wcześniej.
Wszedłem więc i udało mi się spotkać Panią Sprzątającą. Chciałem się dowiedzieć coś od niej, udało się tyle, że msza jest o 11.30 ( i zajęło nam to zaledwie 5 minut). Tak czy inaczej kazała mi iść ze sobą.
Zaprowadziła mnie do samego pastora. A tak, pastora, bo okazało się, że to kościół protestancki.
Ale pastor powiedział, że są w Beppu 2 kościoły rzymskokatolickie, ale nie wie gdzie.
Cóż, ruszyłem dalej. I wtedy zaczął się 1 odcinek LOSTÓW. Troszeczkę mi się pokombinowały drogi i zamiast tam gdzie trzeba, to poszedłem nie wiem gdzie. No i tak szedłem sobie szedłem, minąłem jakąś szkołę muzyczną ale w końcu mój honor męski musiał ulec zdrowemu rozsądkowi i (tak przyznaję się) zapytałem ludzi o drogę. Okazało się, że wymaszerowałem na drugą stronę miasta. Ale dostałem mapę i udało mi się w końcu trafić do banku.
W banku Pani bardzo, bardzo chciała zrozumieć o co mi chodzi, zawołała więc wszystkie swoje koleżanki i kolegów. Po dłuższej rozmowie z 5 osobnikami z banku zgodnie stwierdzili, że owszem, jestem w banku, ale nie takim co wymienia pieniądze. Wytłumaczyli mi gdzie mam iść i już po 2 godzinach i kwadransie trafiłem do banku.
Tam za pomocą magicznych rozmówek wytłumaczyłem o co mi chodzi.
I od razu dostałem.... (kto zgadnie co?)
Ci, którzy powiedzieli "plik dokumentów do uzupełnienia mają u mnie zaproszenie na ciastko".
Uzupełniłem wszystkie dane, pan kserował mój paszport i karę studenta i w końcu wymienił mi te pieniądze.
Z niemałą pomocą mieszkańców trafiłem na przystanek mający zaprowadzić mnie do szkoły.
Podczas całej drogi spotkałem sporo małych japońskich dzieci, Dziwnie się na mnie patrzyły, a ja się zastanawiałem, skąd znam to spojrzenie. W końcu na przystanku przypomniałem sobie skąd je znam.
http://www.cecm.usp.br/~fepinheiro/wp/wp-content/images/edvard-munch.jpg
to chyba to.
życie.
W końcu trafiłem i tak zakończył się LOST 1
LOST 2
Wsiadłem w końcu do autobusu i nic nie wskazywało, aby miało się wydarzyć coś dziwnego. Wsiadło trochę ludzi, nic nadzwyczajnego. Przy wysiadaniu zaczepił mnie jeden biały człowiek pytając jak trafić do akademika. Więc powiedziałem, żeby szedł za mną. Zapytałęm skąd jest powiedział, że z Turkmenistanu. Spojrzał na mnie i powiedział, że ja to na pewno jestem z Polski. Nie wiem jak on to zrobił. Zapytałem Go skąd wie. Powiedział, że to było dla niego oczywiste. No nic no to się przedstawiłem mym imieniem, a On swym. Ma na imię…
Said !!! (Pozdro Dla Jacka, Kate i Sawyera)
LOST 3
Jak w serialu trzecia część była najbardziej powalona ze wszystkich, czyli o moim egzaminie z japońskiego.
Po powrocie tylko szybko coś zjadłem i ruszyłem na egzamin z alfabetu Japońskiego (raczej jednego z alfabetów). Spotkałem tam mych współtowarzyszy niedoli. Christina pokazał mi to:
http://www.apu.ac.jp/home/index.php?sel_lang=english
Zapraszam do zabawy „gdzie jest Wally”
I potem to już tylko nauka.
Przemaglowali mnie mocno, ale się udało.
LOST 4
Wróciłem do akademika akurat na imprezę przygotowaną przez samorząd.
Chodziło o to, żeby każde piętro coś ugotowało. Więc i my coś ugotowaliśmy a potem….
Ludzie zaczęli biegać po cały akademiku z różnymi prędkościami i w różnych kierunkach (raczej losowych).
Zjadłem trochę dobrych rzeczy, poznałem kilka nowych osób. Generalnie ciekawe przedsięwzięcie. Polecam. Choć ciężko mi wyjaśnić zasady.
Teraz pisze to i idę spać, bo jestem zmęczony po tych wszystkich przygodach.
DOZO
czwartek, 3 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
nie wygrałabym ciacha ;P
Maciuś, wyglądasz bosko przy tych wszystkich osobnikach wzrostu niesłusznego ;).
Pozdro, akademikowe. U mnie tylko Białoruś, Kazachstan i Czeczenia ;). No i Polacy. Znaczy na moim piętrze ;)
Prześlij komentarz