Dzień rozpoczął się ciężko.
Trzeba było się zwlec na 8.45 na japoński.
Na początek mały kiler w postaci słuchania z niezrozumieniem.
Mieliśmy odpowiadać na pytania na podstawie tego co słyszymy i rozumiemy z kasety.
Dawno nie czułem się jak na niemieckim. Dziś właśnie tak było.
Trzeba było między innymi wpisać godzinę o której ktoś tam się z kimś spotyka.
Wpisałem, że o 10. Po teście zapytałem jeszcze trzy osoby, czy miały tak samo.
A Oni mieli: 12, 3, 5.
Czyli każdy co innego.
Potem była gramatyka. Tu już nie tak źle, bo przeważnie test polegał na dopasowywaniu różnych rzeczy. A jak się coś widzi to dużo prościej pokojarzyć.
No i wreszcie mam zarys planów na przerwę międzyćwiartkową.
W ramach programu "cudze chwalicie, swojego nie znacie" będziemy zwiedzać północną część Kiushiu, czyli tej wyspy na której mieszkam. W końcu gdzie bym nie pojechał, to wszędzie jest mnustwo rzeczy wartych zobaczenia i niezwykłych. A tak przynajmniej mam blisko.
Dzisiaj już nie gotowałem :)
Może jutro.
Pozdrawiam.
piątek, 30 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz