czwartek, 1 maja 2008

1 Maja

Szanowni czytacze!

Szkoła na całego.
Ciężko o choć chwilę wytchnienia w pełnym zabiegania uniwersytecie.
Dziś jak zwykle Japoński i wyniki kolejnego sprawdzianu. Tym razem nie było rewelacji (14/20) ale nie narzekam.
Chciałbym dziś przytoczyć kilka ciekawostek tutejszych.

Pierwsza dotyczy wspominanej już ongiś znajomości świata.
Otóż jeden ze znajomych ze Szwecji poszedł na jakieś tam spotkanie. Była tam też pewna Japoneczka, która bardzo chciała zabłysnąć. Także zaczęła z Nim rozmowę.

-Skąd jesteś?
-Ze Szwecji.
-A, tak, jesteście słynni z robienia dobrych zegarków!
-Mówisz tutaj o Szwajcarii, ja jestem ze Szwecji.
-Ach, no tak. Szwecja jest słynna z…..czekolady!!!
-To też Szwajcaria.
-Oj. Ale macie w stolicy takie słynne muzeum ze szklaną piramidą z przodu.
-Luwr. To jest w Paryżu, we Francji
-itd.
-itp.

Całość rozmowy trwała ponoć 5 minut.

Teraz coś w sumie smutnego, ale bardzo, bardzo dziwnego.
Wróciłem dziś z zajęć dość zmęczony, a wewnątrz akademika wita mnie plakat formatu mniej więcej A2 z wielką trupią czachą i dwoma skrzyżowanymi piszczelami poniżej.
Jako, że nie spodziewałem się reklamy filmu o piratach, to pomyślałem, że pewnie będzie jakaś deratyzacja, czy coś.
Okazało się to coś zupełnie innego. Był to swego rodzaju nekrolog, niestety.
Otóż na jakimś uniwersytecie japońskim, zupełnie na innym końcu Japonii jakiś student pił piwo z kolegami. Potem źle się poczuł więc poszedł spać. Rano koledzy znaleźli go w pokoju i zaniepokojeni wezwali lekarza. Lekarz stwierdził zgon w wyniku zatrucia alkoholem. Smutne, ale też dziwne. Plakat przestrzega przed piciem alkoholu na uczelni.
Zastanowiło mnie jaką reakcję wywołałby taki plakat w polskim lub jakimkolwiek innym europejskim uniwersytecie.

Później kolejna nieprzyjemna przygoda.
Wyjeżdżając na wymianę musiałem już w Polsce z góry zapłacić za pół roku akademika tutaj. Mogłem płacić dolarami lub jenami (były podane kwoty). A, że dolarami wychodziło mi jakieś 400 PLN taniej, to zapłaciłem w USD. Niestety okazało się, że przeliczyli to potem z powrotem na jeny i musiałem dziś dopłacić 12000 jenów. Cóż bywa, nie udało się oszustwo.

I tak upłynął mi kolejny dzień pobytu.
Powiem jeszcze tylko, że Agata z siostrą kupiły już bilety i przyjeżdżają do mnie na pewno, i nawet wracamy tym samym samolotem.

Teraz kącik kulturalny na rozluźnienie.
Chciałbym promować troszkę naszą polską animację. Nawet z kraju wszechobecnych mangi i anime. Dziś jeden z moich ulubionych odcinków „Pieska Leszka”

http://pl.youtube.com/watch?v=St3TGtCk-iE&feature=related

Pozdrawiam

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wiesz, jeśli chodzi o wiedzę o krajach azjatyckich i ich stolicach, to myślę, że nie odbiegamy od wiedzy Japończyków o Europie. Ja na pewno jestem przykładem...

Maciekkubik pisze...

wiem, ale przynajmnije nie ma okazji się często o tym przekonać.
A przynajmniej jak się nie wie, to się nie starać, bo wychodzi jak wychodzi.

Agata pisze...

ej tam, mnie nawet w Szwajcarii pytają w jakim języku mówi się w Polsce ;))

Maciekkubik pisze...

A raz jak powiedziałem, że jestem z Polski, to jeden Azjata do mnie powiedział "Guten Morgen"