piątek, 4 kwietnia 2008

4 Kwietnia

Film o facecie w łódce.
Dzień dzisiejszy był dość nudny.
Spędziłem go na siedzeniu i słuchaniu przemówień.
Najpierw było spotkanie wyjaśniające funkcjonowanie systemu zapisywania się na przedmioty.
Trwało to o wiele za długo, no ale trudno.
Potem zrezygnowany ugotowałem szybko obiad.
Skoczyłem na market warzywny, bo mają tu taki 3 razy w tygodniu i zrobiłem podstawowe zakupy. (litr miodu kosztuje tutaj 10 PLN !!!).
Potem o 16.15 było wyjście na ceremonię powitalną dla mieszkańców akademika.
Doszliśmy o 16.20, ale impreza zaczęła się o 17.30 więc przez ponad godzinę tkwiliśmy bez sensu na sali. Potem się zaczęło. Całkiem nieźle, bo grała jakaś szkolna orkiestra.
Najpierw grali jakiś standard, który nie wzbudził entuzjazmu, ale mi się podobał. Jako drugi kawałek zagrali czołówkę z jakiejś Japońskiej bajki animowanej o nazwie „Ewangelion”.
Nigdy w życiu nie widziałem tak rozentuzjazmowanego tłumu. Czekałem tylko jak małe Japoneczki i mali Japończycy zaczną mdleć w euforii.
Po zakończeniu orkiestra odsłuchała koncertu oklasków i sobie poszła.
Przyszli konferansjerzy i zaczęła się rzeź niewiniątek.
Przemówieniom nie było końca. Prawdę mówiąc bardziej ciekawy byłby film o facecie w łódce (odsyłam do arcydzieła polskiej literatury „chłopaki nie płaczą”)
Po kilku makabrycznie nudnych przemowach, w których znów akcentowano, że nie wolno ma popełniać przestępstw w Japonii nastąpił film zrobiony przez studentów opiekujących się akademikami (coś jak dziekan roku).
http://www.youtube.com/watch?v=B2Je1CEPkUM
To inny film, już nam znany, ale wrażenie takie samo.
Potem były znowu przemówienia……
I w końcu zaprosili nas na bankiet.
Weszliśmy na salę pełną wszelkiej maści wspaniałych dań.
Ale najpierw….. musieliśmy wysłuchać przemowy. Musiałem dyskretnie podjadać, bo inaczej padłby z głodu. W końcu pozwolono nam jeść i naprawdę byłem pod wrażeniem smaku tych potraw.
Były pierwszorzędne. Zjadłem nawet małże i była całkiem niezła.
Potem nastąpił program artystyczny studentów.
Trzy grupy zaprezentowały różne tańce. Poniżej reportaże z nich:

1) http://www.youtube.com/watch?v=B2Je1CEPkUM

2) http://www.youtube.com/watch?v=B2Je1CEPkUM


3) http://www.youtube.com/watch?v=B2Je1CEPkUM

Potem były podziękowania.
Teraz idę spać.
Jutro będzie dobry dzień.
DOZO

1 komentarz:

pisze...

o losie :D

to może ja perełkę z polskich absurdów- byłam w Radomiu na koncercie Robert&Hernik, miasto schizofrenicznego architekta, tą samą ulicą można iść dookoła i dojść ... nigdzie ;)
japoński, rzecz ciężka, ale w naszym hotelu, na drzwiach windy było napisane: sprawdź obecność kabiny na przystanku...
czy to po polsku? tego nie jestem pewna ;) ale koncert zacny, choć publiczność, też jak z "krzyku"... mogliby przynajmniej kogoś podpytać, kto to jest ten Kasprzycki przed ;)