środa, 2 kwietnia 2008

1 Kwietnia

Prima aprilis :)Tak się śmiesznie złożyło, że zapomniałem o tym zupełnie.Było tyle rzeczy na głowie, że jakoś mi uleciało.Ale od początku.Obudziłem się o godzinie 8 (właściwie to budzik mnie obudził )aby na dziewiątą zdążyć na kolejną porcję uzupełniania dokumentów.Tym razem była to rejestracja obcokrajowców.(chyba tak na wszelki wypadek gdyby się okazało, że byłem na lotnisku i zarejestrowałem się na uniwersytecie, ale jednak by mnie nie ma)Tak czy inaczej po uzupełnieniu zaledwie trzech nowych dokumentów, w których to dwa wymagały wpisania mojego nazwiska i daty, a jeden mojeo nazwiska i numeru paszportu zapłaciłem za znaczek skarbowy 300 jenów i mogłem sobie pójść.Z grupą równie zdegustowanych obcokrajowców poszliśmy na stołówkę.Jest to miejsce naprawdę zacne, bo za 400 jenów (9 PLN) można zjeść naprawdę dobre danie z sałatką, co jak na Japonię jest naprawdę dobrą ceną.Kolejną ciekawostką jest fakt, że po zamówieniu można sobie dolewać ile się chce wody lub zielonej herbaty.Jako, że kubeczki maja ze 100 mililitrów, to od razu biorę dwa i potem trzy razy dolewam, wtedy wychodzi mi mniej więcej jak 2 kubki herbaty w Polsce.Po takim jakż ezacnym śniadaniu przyszeł czas na osławiony test z Japońskiego.Nie ważne, że nie potrafię ani słowa po Japońsku.Każdy musiał pisac test, była nawet specjalna sala dla osób nie umiejących mówić po Japońsku.Także miła pani porozsadzała nas, dała nam nowe trzy dokumenty do uzupełnienia i już po pół godziny mogliśmy dostać testy i zacząć pisać.Ku pani zdziwieniu wszyscy (jakieś 50 osób) podpisało się i oddało puste kartki, więc test trwał jakieś 5 minut.Tak czy inaczej jak okazało się, że jednak nie mówimy po Japońsku, to pani powiedziała, że do rozpoczęcia roku mamy się nauczyć podstaw.Zabrano nas do sali komputerowej i dano alfabety Hiraganę i Katakanę na kartkach.Powiedzieli, że jak się nie nauczymy, to nie możmey wyjść z pokoju i mamy się uczyć.Po godzinie azjatycka część ekipy poszła już do mieszkań.A cała biało i czarnoskóra ekipa siedziałą i patrzyła się w obrazeczki jak ciele na malowane wrota.Udało się nam wybłagać, żeby nas przepytali tylko z połowy jednego alfabetu więc jakiś 20 znaków.Po kolejnej godzinie byłęm wolny :)Poszedłęm więc na obiad znów do kafejki, bo jakoś nie miałem siły nic gotować.Potem chwila przerwy i wyjazd do miasta.Poznana podczas uzupełniania któryś dokumentów zaprosiłą kilka osób, aby pokazac im miasto.Beppu jest bardzo ciekawym miejscem, przynajmniej jak dla mnie.Pewnie dlatego, że Japońskim :)W sklepach mam jeszcze problemy, bo wszystko jets zapakowane i co prawda podpisane, ale po japońsku, więc muszę polegać na innych studentach.Kończe tę przydługą wypowiedź, bo na za 10 dni mam znać oba alfabety japońskie, podstawowe zwroty, liczby i mary czasu.Więc do pracy rodacy.Pozdrawiam.

1 komentarz:

Unknown pisze...

Watashi mo Porandu-jin desu. -jestem Polakiem
Watashi no namae wa Maciek desu. -nazywam sie Maciek

powodzenia!! :)